To miejsce powinno znaleźć się na turystycznej liście każdego smakosza. Zwiedzając miasta, w których można znaleźć atrakcje związane z kulturą kulinarną, nie sposób pominąć Torunia. To jedyne takie muzeum w Europie: poznamy w nim nie tylko historię piernika, ale także upieczemy własne ciastko – w wybranej przez nas formie.

Muzeum Piernika mieści się w samym sercu toruńskiej starówki – w zabytkowej kamienicy przy ul. Rabiańskiej 9. To tylko kilka kroków od rynku – wizytę możemy więc połączyć ze zwiedzaniem najznakomitszych zabytków tego pięknego miasta. To jedyne Żywe Muzeum Piernika w Europie, w którym nie tylko poznamy historię tego smakołyku, ale także upieczemy własne ciastko – w wybranej przez nas formie. Atrakcję polecamy wszystkim smakoszom zainteresowanym tradycją i kulturą kulinarną. Muzeum Piernika powstało w 2006 r. Dwa lata później Polska Organizacja Turystyczna nadała mu Certyfikat „Produkt Turystyczny Roku 2008”. W 2012 r. – w konkursie National Geographic Traveler – uznano je jednym z 7 Nowych Cudów Polski.

Stara piekarnia
Wchodząc do Muzeum Piernika, przygotujmy się na wędrówkę w czasie. Na pierwszym piętrze odwiedzimy XVI-wieczną piekarnię. Fachowcy w barwny (oraz żartobliwy) sposób opowiedzą nam o wszystkich składnikach dobrego piernika – pozwolą nam również dokładnie je obejrzeć i powąchać. Nie tylko goście zadają pytania, ale także… gospodarze: trzeba więc przygotować się na dobrą zabawę i dużo śmiechu – szczególnie, kiedy poproszeni zostaniemy o powtórzenie zdobytych informacji czy o wykonanie takich czynności, jak np. przesiewanie mąki. Potem przechodzi się do stołów, na których zgromadzono wszelkie sprzęty potrzebne do wypieku pierników: wałki, formy, pędzle, olej, drewniane noże oraz kule ciasta. Zakasujemy rękawy i wykonujemy własne ciastko, wybierając jedną z form: my decydujemy się na toruńską żabę. Okazuje się, że zadanie nie należy do łatwych: piernikowe ciasto jest twarde, więc trudno się je wyrabia. Przy okazji trzeba bardzo uważać, aby nie pobrudzić mąką swojej garderoby (oraz odzieży sąsiadów, którzy obok nas pracują nad własnymi wypiekami).

Piernik na pamiątkę
Kulę ciasta umieszczamy w formie, rozwałkowujemy, drewnianym nożykiem odcinamy kawałki wystające po bokach. Tak przygotowane półfabrykaty oddajemy pracownikowi muzeum, który układa je na dużej blasze. Pierniki trafiają do pieca (dodajmy, że współczesnego), a my czekamy 15 minut, wdychając zapach miodu oraz aromatycznych przypraw (te wonie niebezpiecznie pobudzają apetyt). Głodni mogą w tym czasie zaopatrzyć się w słodkości w znajdującym się obok sklepiku – niektórzy niezwłocznie rozpakowują smakołyki i posilają się nimi. Po wyjęciu z pieca nasz piernik trafia do stylowej papierowej torebki: gorący pakiecik zabieramy do domu, ostrzeżeni, że jako pamiątka… nie nadaje się on raczej do jedzenia. Obiecujemy sobie, że nasze własnoręcznie zrobione ciastko znajdzie godne miejsce w kuchni – na półce z innymi elementami przywiezionymi z dalszych i bliższych podróży.

Wypieki w XX wieku
Następnie przechodzimy na drugie piętro, urządzone w stylu początków XX wieku. Tam wysłuchujemy kolejnych fascynujących opowieści o historii tego aromatycznego smakołyku. Oglądamy również maszyny (jak na owe czasy bardzo nowoczesne), przy pomocy których produkowano pierniki – chętni mogą zakręcić korbą i spróbować, jak działały. Uczestniczymy również w krótkim pokazie zdobienia tych smakołyków: pracownica muzeum w niezwykle zgrabny sposób wykonuje dekoracje z lukru i kolorowych koralików. Szczególnie podobają nam się pierniki z dedykacjami na różne okazje. Osoby zachęcone metodami zdobienia wypieków mogą na miejscu zaopatrzyć się w profesjonalny zestaw temu służący. Oglądamy także prawdziwe piernikowe dzieła (domy, drzewa i pojazdy), których autorzy wykazali się kunsztem, fantazją i cierpliwością. Nasza wizyta w pełnym aromatów Muzeum Piernika trwa niemal półtorej godziny. 

fot. Koneserzy.pl

 

Oskar Wilde mawiał, że tajemnica życia leży w poszukiwaniu piękna. Podążając za jego tokiem myślenia, z przyjemnością oddajemy kawałek internetowej przestrzeni temu, co pełne urody, wykwintne i wyśmienite.

Odczuwając zmęczenie pospiesznym życiem w stylu fast, w którym nie ma miejsca na smakowanie rzeczywistości, proponujemy wszystko, co slow. Sprzeciwiając się powszechnej profanacji smaków, gustów i obyczajów, propagujemy kulturę stołu, bogactwo aromatów, piękne rzeczy oraz miejsca z niepowtarzalnym klimatem. Odrzucając wszystko, co pozbawione wartości, charakteru, stylu i klasy, stawiamy na oryginalność, elegancję, umiar i dobre obyczaje.

Zapraszam do delektowania się pięknem i niespiesznością!

Elżbieta Joanna Żurek
elzbieta@koneserzy.pl

Pliki ciasteczek wykorzystywane są przez wortal Koneserzy.pl w celach statystycznych oraz w celu zapewnienia poprawnego funkcjonowania strony internetowej. W dowolnym momencie, korzystając z ustawień przeglądarki, dostosować możesz poziom wykorzystania plików cookies przez przeglądarkę.