W literaturze odnajdziemy wiele barwnych oraz sugestywnych opisów biesiad i uczt. Na szczególną uwagę zasługuje kolacja, którą dla niespodziewanego gościa wyprawili bohaterowie „Kraksy” Friedricha Dürrenmatta. Intryga opowiadana rozwija się wraz z elegancką ucztą złożoną z wyśmienitych dań i trunków. Wykwintny posiłek okazał się ostatnim w życiu Alfreda.
Alfredo Traps, przedstawiciel firmy z branży tekstylnej, podróżuje po kraju w interesach. Kiedy jego samochód ulega awarii, zmuszony jest pozostać na nocleg w małym miasteczku – w białej willi, której gospodarz zaprasza go na kolację. Bohater „Kraksy” Friedricha Dürrenmatta przyjmuje propozycję i spędza wieczór z czwórką starszych panów na biesiadzie oraz osobliwej zabawie intelektualnej, której uczestnicy wcielają się w swoje dawne zawody: sędziego, adwokata, prokuratora i kata. Uczestnicy kolacji odgrywają proces, który dla gościa z daleka kończy się tragicznie. Nie zdradzajmy jednak całej intrygi – przyjrzyjmy się niezwykłej uczcie, która jest ostatnią w życiu Alfreda Trapsa. Na szczególną uwagę zasługują bowiem wyśmienite dania i wykwintne trunki, jakie podano na kolację.
Na zaostrzenie apetytu
Na początek poczęstowano gości trunkami: campari i porto. Na zaostrzenie apetytu zaserwowano następnie spory wybór przystawek, na który złożyły się m.in. ślimaki, wędliny i jajka po rosyjsku. Podano również zupę żółwiową. Goście wprowadzeni zostali tym samym w dobry nastrój i – jak nadmienia autor opowiadania – zajadali się „ze smakiem, chlipiąc bez żenady”. Następnie zaproponowano rybę (niestety nie wiemy jaką, ponieważ Dürrenmatt nie podaje szczegółów), której towarzyszyło wino: musujący i lekki neuchâtel. Kolejnym elementem kolacji są pieczarki, czyli „champignons à la créme” – autor zaznacza, że był to „potężny dymiący półmisek”. Tej potrawie również towarzyszy trunek, którym jest maréchaux.
Dania główne i wina
Po tak urozmaiconym kulinarnym wstępie (który – nie ukrywajmy – z powodzeniem zaspokoiłby głód wielu osób) gospodyni Simona przystąpiła do serwowania potraw głównych. Podała pieczeń cielęcą, której towarzyszyła krucha sałata. Na stół wniesiono kolejny trunek: wyśmienite bordeaux – pichon-longueville, które (jak podkreśla Dürrenmatt) pochodziło z 1933 r. Kieliszek tego wina wprowadził gościa z daleka w tak dobry nastrój, iż zaczął on entuzjastycznie wyrażać pochwały. Jeden z uczestników uczty podkreślił, że docenianie rozkoszy kulinarnych jest rzeczą słuszną – tym bardziej, że podany zestaw dań i win to „menu jak sprzed wieku, kiedy ludzie mieli jeszcze odwagę jeść.” Po pieczeni cielęcej z sałatą przyszedł czas na kurczaka (przyrządzonego – jak twierdzi gospodarz kolacji – zgodnie z tajnym przepisem Simony), któremu towarzyszyło kolejne wino: château pavie rocznik 1921.
Ukoronowane wieczoru
W momencie, kiedy wszyscy uczestnicy kolacji są już syci i wyraźnie czują wpływ alkoholu, na stół podany zostaje wybór najlepszych serów, na który składają się: brie, camembert, gruyére, emmentaler, tête de moine, vacherin, limburger i gorgonzola. Wraz z serami wniesiono omszałą butelkę château margaux rocznik 1914, którą gospodarz wieczoru otwiera – ze względu na wiek wina – bardzo ostrożnie i z wyraźnym namaszczeniem. Ucztę kończy kawa, koniak roffignac rocznik 1891 oraz tort, stanowiący ukoronowanie wieczoru. Nadmieńmy, że ma to miejsce już o świcie, ponieważ wykwintna i obfita uczta – co nie powinno dziwić – trwała kilka godzin.
Uczty literackie: Ostatnia kolacja Alfreda
- Szczegóły
- Kategoria: Kuchnia literacka