Świat historycznych kosmetyków jest równie tajemniczy, jak nieodkryte przestrzenie wiedzy. Choć dziś już wiadomo, że w dawnych czasach używano często takich  składników, które szkodziły nie tylko urodzie, ale także zdrowiu, to mimo wszystko w poradnikach stawiano na środki naturalne. Z ciekawością zaglądamy więc do jednego z nich.

W opublikowanej w 1842 r. w Warszawie książce „Przewodnik dla dam, czy rady dla płci pięknej” znajdujemy rozdziały poświęcone nie tyko środkom do pielęgnacji włosów, zębów i cery, ale także sposobom ubierania się i poruszania. Ponieważ najbardziej interesują nas  XIX-wieczne domowe sposoby wykonywania kosmetyków, więc zaglądamy do rozdziału IV. Na początku jego autor (o którym niestety wiemy niewiele, ponieważ publikacji nie opatrzono nazwiskiem) podkreśla: „Nic nie sprzeciwia się tak niewinnej chęci podobania się, jak używanie malowideł i kosmetyków.” Proponując składniki naturalne, pisze: „Woda wapienna, octy, kwasy mineralne, przykładanie kamforowe, spirytus terpentynowy, sole, oto jest rząd pierwszy.” Przestrzega również – zresztą słusznie – przed środkami upiększającymi, zawierającymi m.in. ołów i cynę, które w tamtych latach były w powszechnym użyciu. Nadmienia, że mogą one wywołać „kurcz w całym ciele, osłabienie i inne słabości nerwowe, jako to: suchoty nerwowe i konsumpcyjne, plucie krwią, puchlinę wodną.” Dodaje: „Jeżeli damy chcą koniecznie sprostować czyli naprawiać uszkodzenia natury sposobami, jak higieną i czystym utrzymywaniem się, wskażę im sposób preparatów niewinnych, które nie będą szkodliwe i mniej kosztowne”. W poradniku znajdujemy wiele niebanalnych i bardzo ciekawych – ze współczesnego punktu widzenia – przepisów na kosmetyki, które można było wykonać domowym sposobem.

Dla jędrności cery
W trosce o cerę (którą dawniej nazywano płcią) stosowano różne nieskomplikowane środki. Popularnością szczególnie cieszyły się wszelkie wody do przemywania twarzy, które zawierały wyciągi z roślin – głównie z wonnych płatków kwiatów. W „Przewodniku dla dam” znajdujemy m.in. recepturę „wody angielskiej do nadawania jędrności i świeżości płci”, którą należało przygotować w następujący sposób: „Namoczyć kwiat mirtowy w wodzie, destylować ją potem, a otrzymamy wodę pachnącą, która nadaje ciału jędrność i blask piękny.” Taki kosmetyk traktowano jako element codziennej dbałości o cerę. Podobną rolę spełniała mikstura, którą otrzymywano w wyniku moczenia w wodzie kwiatów lilii. Podkreślano, że jest ona „wyborna do zniszczenia plam na twarzy i do nadania blasku płci.” Paniom zainteresowanym środkom o bardziej zdecydowanym działaniu proponowano „wodę ateńską do spędzania zmarszczek”, której receptura brzmi następująco: „Rozpuścić pół uncyi benjoin, gumy arabskiej, w trzech kwartach spirytusu winnego: dodać gwoździków [goździków – przyp. red.], muszka­tołowej gałki, po pół uncyi i ziarnek sosnowych, migdałów słodkich po półtory uncyi i dwa grana bursztynu i pi­żma (lepiejby było niekłaść ostatniego), utłuc to wszystko, moczyć przez dwa dni, mieszając codziennie po kilka razy. Dodać potem pół kwarty wody rożannej i przedystylować tak, ażeby zostało pół trzeciej kwarty.” Dodajmy, że pod nazwą benjoin kryła się żywica balsamiczna.

Środki służące ciału
Podstawowym środkiem czystości było mydło. Dziś trudno nam jednak uwierzyć, że w XIX wieku do jego przyrządzania wykorzystywano migdały. Oczywiście nie chodziło o zwykle mydło (z którego np. korzystano przy praniu bielizny), ale o takie o upiększającym działaniu. Specyfik o nazwie „lady Derby” przyrządzać należało w następujący sposób: „Wziąść dwie uncyje migdałów gorz­kich obranych, pięć ćwierci uncyi benjoin, funt mydła białego dobrego, kawałek kanfory wielkości orzecha włoskiego, utłuc migdały i kanforę każde osobno, dodać potem ben­join. Zmieszać to wszystko, i zrobić mydło.” Warto dodać, że do produkcji różnych specyfików służących pielęgnacji ciała często stosowano w tamtych czasach nie tylko migdały, ale także m.in. miód, mleko i żółtka. Okazuje się, że artykuły spożywcze pełniły już przed wiekami dodatkową rolę. W „Przewodniku dla dam” znajdujemy również przepisy na różne kosmetyki do pielęgnacji dłoni. Wśród nich jest „massa oszczędna dla rąk”, której receptura brzmi następująco: „Ugotować dobrze kartofli białych mączystych, obrać je, utrzyć, rozmieszać z małą ilością mleka”. Wykwintniejszy jest inny specyfik, przyrządzany na bazie migdałów, z dodatkiem alkoholu. Przyrządzać go należało w następujący sposób: „Obrać funt migdałów z łupinki, i cztery uncyje pestek sosnowych, utłuc miałko, potem dodać dwie uncyje wódki, nadaje zapach tej massie bergamutowym lub jaśminowym olejkiem.” Alkohol pewnie świetnie konserwował mieszankę, a pestki sosnowe nadawały jej niezwykłej woni.

Dawne płyny i szczoteczki do zębów
Nie zapominano również o higienie jamy ustnej. Ponieważ pasty do zębów we współczesnej formie jeszcze nie istniały – podobnie, jak proszki (które stały się popularne dopiero na początku XX w.), więc stosowano różne płukanki. Jedną z nich była „wódka gwajakowa do zachowania dziąseł i zębów”, której receptura brzmiała następująco: „Wziąść dwie uncyje korzenia gwajakowego, potłuc go; cztery drachmy tenktury gwajakowej, po dwie drachmy gwoździków, koryandru i cynamonu, cytryna cała w plasterki pokrajana, wszystko to trzeba razem namoczyć w kwarcie wódki, z tą uwagą aby codzień moncić butelkę. Nareszcie przefiltrować przez bibułę używać to dolewając zawsze wody.” Dodajmy, że gwajak, którego korzeń i kora pojawiają się w recepturze, jest bardzo twardym drzewem, zaś koryander to kolendra. W „Przewodniku dla dam” natykamy się również na przepis na przygotowanie domowym sposobem szczoteczek do zębów. Wykonywano je z korzeni ślazu lub chrzanu. Przepis brzmiał następująco: „Wyrwać korzeń ślazowy, albo chrza­nu, obmyć go i upiec dobrze, pokrajać wzdluż w patyczki, obrać z obydwóch stron ugotować z korzeniem S. Apo­lonii (tak nazwany pyrethre), z cynamonem pokrajanym w drobne kawałki; kiedy będą dobrze wygotowane i miękkie, powyjmować ostrożnie żeby się nie połamały, namoczyć w wódce przez dwadzieścia cztery godzin, suszą się w piecu po chlebie. Kiedy będą potrzebne do użytku, trzeba je namoczyć w wodzie ciepłej i wycierać nimi zęby.” Trzeba przyznać, że ten sposób przygotowywania szczoteczek do zębów – mimo, że ze współczesnego punktu widzenia zaskakujący – wydaje się nie tylko bardzo ciekawy, ale i rozsądny.


Cytaty pochodzą z książki:
Przewodnik dla dam czyli rady dla płci pięknej, Warszawa, 1842, s. 50-71.

Oskar Wilde mawiał, że tajemnica życia leży w poszukiwaniu piękna. Podążając za jego tokiem myślenia, z przyjemnością oddajemy kawałek internetowej przestrzeni temu, co pełne urody, wykwintne i wyśmienite.

Odczuwając zmęczenie pospiesznym życiem w stylu fast, w którym nie ma miejsca na smakowanie rzeczywistości, proponujemy wszystko, co slow. Sprzeciwiając się powszechnej profanacji smaków, gustów i obyczajów, propagujemy kulturę stołu, bogactwo aromatów, piękne rzeczy oraz miejsca z niepowtarzalnym klimatem. Odrzucając wszystko, co pozbawione wartości, charakteru, stylu i klasy, stawiamy na oryginalność, elegancję, umiar i dobre obyczaje.

Zapraszam do delektowania się pięknem i niespiesznością!

Elżbieta Joanna Żurek
elzbieta@koneserzy.pl

Pliki ciasteczek wykorzystywane są przez wortal Koneserzy.pl w celach statystycznych oraz w celu zapewnienia poprawnego funkcjonowania strony internetowej. W dowolnym momencie, korzystając z ustawień przeglądarki, dostosować możesz poziom wykorzystania plików cookies przez przeglądarkę.